Jedną z najcenniejszych publikacji Głównego Urzędu Statystycznego w ostatnich miesiącach jest praca zatytułowana Budżety gospodarstw domowych w 2012 r. (plik PDF do pobrania). Zawiera ona obszerne informacje na temat stanu zamożności polskich rodzin, oczywiście w rozmaitych przekrojach.
Gotów jestem pójść o zakład, że większość osób nie ma pojęcia, jak duże są miesięczne dochody i wydatki w Polsce, w przeliczeniu na jedną osobę. Cytowane niżej dane dają właśnie ten generalny obraz, który warto zapamiętać w ogólnym zarysie, by móc się nim posłużyć w toku jakiejś dyskusji.
Metodologia badania jest opisana w pierwszej części publikacji. Na stronie 18 zawarta jest definicja dochodu rozporządzalnego, który z grubsza można określić jako sumę bieżących dochodów gospodarstwa domowego z poszczególnych źródeł pomniejszoną o podatki i zaliczki na podatki oraz składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne. W skład dochodu rozporządzalnego wchodzą dochody pieniężne i niepieniężne, w tym spożycie naturalne. Dochód rozporządzalny przeznaczony jest na wydatki oraz przyrost oszczędności (kojarzy się to oczywiście z konsumpcją i oszczędnościami z każdego kursu makroekonomii).
Tak więc uzbroiwszy się w definicję tego, co tutaj mierzymy i porównujemy, możemy przytoczyć kilka liczb (str. 47-48 cytowanej publikacji).
W pierwszej kolejności sprawdzimy, jak kształtował się rozporządzalny dochód nominalny na jedną osobę w okresie 2003-2012. Pokazuje to poniższa tabela, która dotyczy wszystkich badanych gospodarstw domowych:
Zwróćcie uwagę po pierwsze na to, że są to wielkości nominalne, bez uwzględnienia inflacji. Jeśli uwzględnimy wzrost cen w tym okresie na poziomie 22%, to okaże się, że realny przyrost wyniósł w ciągu dekady ok. 47%. (nominalny 79%).
W badanym okresie szybko malał udział wydatków w dochodzie rozporządzalnym, choć same wydatki w wymiarze pieniężnym rosły (za wyjątkiem 2005 roku). Po prostu ludzie coraz więcej oszczędzają i odkładają.
I wykres - buraczkowy kolor oznacza oszczędności, których udział jest zawsze tym większy, im wyższy dochód, co jest ogólnoświatową prawidłowością:
A teraz przyjrzyjmy się, jak rozkładał się dochód rozporządzalny w 2012 roku (czyli ostatnim z powyższej serii) na podstawowe grupy ekonomiczno-społeczne - badani ogółem, pracownicy, rolnicy, pracujący na własny rachunek, emeryci, renciści.
Na pewno zaskoczy wielu fakt, że emeryci są na drugim miejscu, aczkolwiek zazwyczaj gospodarstwa emeryckie są mniejsze niż przeciętnie (1-2 osoby), zatem wydatki stałe (np. czynsz, energia) rozkładają się na mniej osób. Najgorszą sytuacje mają renciści, których renty są znacząco mniejsze od emerytur. Rolnicy w dalszym ciągu pozostają poniżej średniej krajowej - w ubiegłym roku o ok. 15% w tyle. Co więcej, choć współczynnik Giniego dla Polski (miara zróżnicowania dochodów, w przedziale 0-1) wynosi 0,34, to w przypadku dochodów rolników wynosi aż 0,56 (str. 41 publikacji), co świadczy o znacznym rozwarstwieniu ekonomicznym na wsi.
I pokażmy jeszcze, na co wydajemy nasze dochody, te 1050 złotych na osobę - dane dla całego kraju. Jak widać, zdecydowanie dominują żywność i napoje bezalkoholowe (ponad 25%) oraz użytkowanie mieszkania i nośniki energii (ponad 20%). Dane ułożone są zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Wskoczyłem na tego bloga całkiem niezamierzenie, ale okazało się, że można prowadzić go w sposób zachecający do czytania. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki, choć w tej chwili blog jest raczej historyczny.
OdpowiedzUsuńOd lat stawiam na biuro rachunkowe www.eRachuba.pl i muszę przyznać, że jeszcze nigdy mnie nie zawiedli. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuń