Artykuły na tematy ekonomiczne, jak mam okazję obserwować od lat, są przedmiotem zajadłych polemik. Każda pozytywna informacja jest natychmiast kontrowana przez zawodowych malkontentów - mam czasem wrażenie, że to komanda tych samych ludzi krążące po forach i wygadujące te same bajki. To dwie kategorie osób - zwolennicy PiS i Radia Maryja oraz korwiniści.
Poziom wiedzy ekonomicznej jest generalnie marny, ale towarzyszy temu absolutna pewność siebie komentatorów - tym zajadlejsza i bardziej bezkompromisowa, im głupsze sądy ma wspierać.
Zgrabny (choć brutalny zarazem) komentarz do postawy tego typu osób podał jeden z komentatorów poniższego artykułu - aż zacytuję w całości:
Po czym poznać durnia:
1) nigdy nie rozróżnia płacy brutto od płacy netto i nigdy nie będzie w stanie pojąć różnicy
2) jest święcie przekonany, ze pensje "polityków" wliczane są do średnich zarobków w przedsiębiorstwach
3) 2500 na rękę to dla niego astronomiczna suma i nie widzi absolutnie żadnej sprzeczności tego przekonania z tym co widzi naokoło
4) posługuje się argumentem "a ja zarabiam 1600, wiec gdzie ta średnia?"
5) Po czym odkrywa: "jeśli wychodzę z psem na spacer, to oboje mamy po trzy nogi".
Oto okrutna prawda o poziomie części naszego społeczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz