Sam siebie określam mianem liberała z sercem po lewej stronie. Mając ekonomiczne wykształceniem mam szczególne poważanie dla efektywności ekonomicznej, ale jako człowiek z jakąś tam dozą zrozumienia dla rozmaitych sytuacji społecznych akceptuję rozwiązania o lewicowym charakterze.
W linkowanym artykule jest mowa o zwrocie części kosztów podręczników szkolnych w biurokratycznie wymienionych sytuacjach. Oznacza to, że społeczeństwo wrzuca do wspólnej kasy, a z niej idzie na potrzeby wybranej grupy osób, w tym wypadku enumeratywnie określonych beneficjentów (no, uboższych rodziców, mówiąc po ludzku).
W czystej ekonomicznie sytuacji każdy dba o siebie i swoją rodzinę, ale przecież rozwój cywilizacyjny doprowadził do włączenia do tego rachunku potrzeb społecznych realizowanych via budżet. Umawiamy się, że wspólnie finansujemy wojów chroniących nas przed napadami dzikich plemion, a także wspólnie opłacamy państwową służbę zdrowia, bo nigdy nie wiadomo, kiedy kogo co trafi. Indywidualnie nikt lub prawie nikt nie sfinansuje operacji serca czy chemioterapii antynowotworowej, ale wspólnie i owszem, bo chorują tylko niektórzy (z góry nie wiadomo, kto to będzie).
Ekonomiczny sens przekierowania funduszy jest tu jasny - nasze indywidualne wybory nie są optymalne ze społecznego punktu widzenia, zapewne część rodziców nie kupiłaby podręczników. Jako społeczeństwo, światłymi ustami ministra, uznajemy, że te podręczniki współfinansujemy wszyscy, choć korzysta z tego tylko część społeczeństwa.
Mam tu zawsze rozdrap, bo jako ekonomista dostrzegam pogorszenie ekonomicznej efektywności wyborów, ale jako człowiek i entuzjasta edukacji uważam, że zasługuje ona na wsparcie. Na takiej samej zasadzie, jak stypendia dla bystrych młodziaków, którzy kiedyś zrobią kariery naukowe czy będą wybitnymi specjalistami w różnych dziedzinach.
Zresztą u licha - we współczesnej ekonomii składnik układu równań optymalizacyjnych, jakim jest budżet państwa, to doskonale opisany element modelu, po wielokroć skwantyfikowany przez ekonometrię. To żadne obce ciało drażniące skrajnych liberałów w rodzaju JKM, a jedna z czterech nóg równania, w którym jest konsumpcja, inwestycje, państwo i saldo obrotów z zagranicą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz