czwartek, 6 marca 2014

Czy mamy w Polsce drożyznę?

Wszystko zależy oczywiście od definicji drożyzny. Gdyby uznać za drożyznę każdy wzrost cen, to naturalnie ona istnieje. Ale gdy przyjrzeć się bliżej danym, wzrost nie jest wcale wysoki, co zaprzecza propagandzie o dramatycznym wzroście cen w Polsce (w tym zwłaszcza cen żywności), chętnie szerzonej przez niektóre środowiska i media.

Główny Urząd Statystyczny opublikował tabelę zatytułowaną Zharmonizowane wskaźniki cen konsumpcyjnych (obejmujące ceny towarów i usług konsumpcyjnych, a więc istotne dla ludności). Dane za 2005 rok zostały uznane za 100, co pozwala łatwo ocenić poziomy cen we wszystkich poprzednich i następnych miesiącach i latach, w okresie od stycznia 1996 do stycznia 2014 roku.

mx3EF16

I to samo na wykresie (kolumna z danymi za styczeń):

image

Jak łatwo odczytać z powyższej tabeli, wzrost cen w okresie od połowy 2005 roku do stycznia 2014 wyniósł 25,7%, co oznacza średni roczny wzrost o 2,6%. Z kolei gdy zechcemy obliczyć, jaki był średni roczny wzrost cen w okresie 18 lat, stwierdzimy, że wyniósł 4,8% rocznie (za cały okres - 134,5%), aczkolwiek musimy zauważyć, że był znacznie szybszy w pierwszych pięciu latach, a znacznie wolniejszy później. Pokazuje to wyraziście kolejna tabela na stronie GUS - kolumna Średnioroczna zmiana cen:

mx3A818

Jak zatem widzimy, wzrost cen już od ponad dekady jest powolny i w żaden sposób nie da się uzasadnić tezy o dramatycznym wzroście kosztów utrzymania.

Niektórzy twierdzą jednak, że ważny jest wzrost cen żywności, gdyż ludzie musza w pierwszej kolejności jeść. Zgadzając się naturalnie z tezą, że jeść trzeba, przytoczmy najpierw wykres pokazujący, na co wydajemy nasze dochody, czyli średnio 1050 zł z posiadanego dochodu rozporządzalnego w wysokości 1278 zł (w 2012 r.). Dane te opublikowaliśmy we wrześniu 2013 r. we wpisie Nasze dochody i wydatki.

Jak widać, dominują żywność i napoje bezalkoholowe (ponad 25%) oraz użytkowanie mieszkania i nośniki energii (ponad 20%). Dane ułożone są zgodnie z ruchem wskazówek zegara.

[image35.png]

A teraz sprawdźmy, jak szybko rosną ceny żywności i napojów bezalkoholowych. Posłużymy się tutaj publikacją GUS Ceny w gospodarce narodowej w 2012 roku (s. 37).

Jak łatwo dojrzeć - przyjąwszy dla wygody rok 2005 za 100 - ceny produktów żywnościowych i napojów bezalkoholowych (stanowiących, jak podaliśmy wyżej, 1/4 wszystkich wydatków) wzrosły o 31,5%, czyli jedynie o ok. 6 punktów procentowych ponad wzrost cen wszystkich towarów i usług konsumpcyjnych wynoszący w połowie 2012 roku 25%. Tak więc i teza o rujnującym budżety domowe wzroście cen żywności nie utrzymuje się w świetle obiektywnych danych liczbowych.

mx36C60

Wyraźniej niż żywność wpływa wzrost cen użytkowania mieszkania i nośników energii (50,4%), aczkolwiek łagodzony jest niższym (20%) udziałem tych wydatków w budżetach.

image

Należy pamiętać, że dynamika cen rozmaitych grup towarów jest mocno zróżnicowana. Są też szerokie grupy towarów, szczególnie przemysłowych, które sukcesywnie tanieją, jak np. cała elektronika, a nawet produkty AGD. Zacytujmy wykres opracowany na podstawie danych GUS przez serwis Forsal (polecam przy okazji lekturę tego ciekawego i kompetentnego serwisu) Inflacja: które produkty i usługi najmocniej potaniały w ciągu ostatniego roku? Pokazuje on spadki cen niektórych grup towarowych na przestrzeni 12 miesięcy. Z kolei, dla przykładu, w ciągu 9 lat odzież i obuwie staniały o 1/3.

mx3D34D

Podsumowując, alarmistyczny ton o dramatycznym wzroście cen nie ma uzasadnienia w liczbach - to element bezpardonowej walki politycznej, w której obiektywna prawda jest pierwszą ofiarą.

2 komentarze:

  1. Cenę towaru dzielę, przez moją pensję. Niestety wychodzi w PL drożej (nawet dwa razy) aniżeli w kraju, w którym teraz pracuję na lepszym stanowisku w tym samym sektorze w lepszych warunkach, przy wynajmowaniu pokoju. Mogę nawet odłożyć i to sporo. W PL była to wegetacja od 01 do 01. Wszystko zależy od tego jakie ma się PL wynagrodzenie, a najczęściej jest ono takie, że taniej jest żyć gdzie indziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj mówimy o ruchach cen, a nie o sile nabywczej wynagrodzenia - to zupełnie inna kategoria i nie można tego mieszać.

      Usuń

Łączna liczba wyświetleń od 27 sierpnia 2013

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Mój Twitter