Porównania w czasie i przestrzeni najlepiej obrazują skalę wysiłku rozmaitych krajów w kwestii ochrony zdrowia. Miarodajne są szczególnie dane pochodzące z renomowanych instytucji międzynarodowych, jak Bank Światowy.
Sięgnęliśmy do danych BŚ zaprezentowanych za pomocą interfejsu Google Public Data Explorer. Podstawą porównania stała się statystyka zatytułowana “Wydatki na zdrowie per capita, PSN (stałe dolary międzynarodowe z 2005 r.)”. Istotne jest to oznaczenie PSN, czyli są to dane przeliczane według parytetu siły nabywczej, a nie fałszującego wyniki kursu walutowego. Ceny są stałe, na poziomie 2005 roku, co zapewnia porównywalność w czasie. Okres badania to lata 1995-2011.
Sprecyzujmy też zakres, według informacji nad wykresem: Całkowite wydatki na zdrowie to suma publicznych i prywatnych wydatków na zdrowie jako stosunek do całkowitej liczby ludności. Obejmują świadczenie usług zdrowotnych (profilaktyka i leczenie), działania dotyczące planowania rodziny, działania związane z odżywianiem oraz pomoc medyczną w nagłych wypadkach. Nie obejmują dostarczania wody i urządzeń sanitarnych.
Dla wyjaśnienia, publiczne nakłady na ochronę zdrowia wynoszą ok. 2/3 wszystkich wydatków, prywatne - 1/3.
Prezentujemy tu statyczny obraz, natomiast żywy wykres znajdziesz na stronie Google Public Data Explorer. Możesz dodawać i usuwać kraje, oglądać dane po przesunięciu kursora nad linię.
Jak widać, Stany Zjednoczone dalece wyprzedzają resztę świata, z wydatkami na poziomie 8,6 tys. USD. Polska ma 1422 USD, podobnie jak Węgry czy Litwa.
Warto przyjrzeć się wydatkom Polski na przestrzeni tych kilkunastu lat (przypomnijmy, w cenach stałych, czyli realnie):
Jak widać, wzrosły 3,47-krotnie, czyli rosły rocznie w tempie ok. 8%, a więc dwukrotnie szybszym niż krajowy PKB, co świadczy o rosnącej relatywnie wadze problematyki ochrony zdrowia (to zresztą tendencja ogólnoświatowa), mierzonej udziałem wydatków na zdrowie w całym PKB.
I pokażmy jeszcze ranking krajów postkomunistycznych w tym samym rejonie, w 2011 roku.
Czołowe kraje zachodnioeuropejskie mają wydatki w granicach 3-4,5 tys. USD.
Jak widać, nasze nakłady nie są już małe, dość szybko rosną, a jednak system ochrony zdrowia spotyka się z powszechną krytyką. Przyczyn negatywnego stanu rzeczy należy więc szukać przede wszystkim poza systemem ekonomicznym, a dopiero w drugiej kolejności w wielkości nakładów. To naturalnie zupełnie inna dyskusja - w tym miejscu ograniczamy się do podania suchych liczb.
Zobacz też: Medycyna kosztuje coraz więcej
Panie Pawle
OdpowiedzUsuńSame wydatki i dynamika ich wzrostu nie dadzą, moim zdaniem, miarodajnego obrazu i mogą służyć politykom (jest prawda i jest statystyka - ktoś powiedział).
Do miarodajnej oceny potrzeba tutaj:
- cen, siły nabywczej usług medycznych,
- jakości, (ile procedur kończy się wyleczeniem, ile procedur powoduje dalsze koszty, czy procedury dobierane są trafnie, czy wybierane są procedury kosztowne inwazyjne, czy nowocześniejsze, w efekcie mniej kosztowne, nieinwazyjne,
- nieformalnych rozliczeń, szarej strefy, korupcji, efektywności zarządzania.
Stany Zjednoczone słyną np. z najwyższych cen procedur medycznych na świecie. Czesi, Rosjanie operują taniej zaćmę. Polacy … wydają dużo np. na leczenie inwazyjne, zbyt późno rozpoznanych nowotworów, chorób ukł krążenia, etc.
Bez takich wskaźników i korekt, bez badań ilościowych i jakościowych, eksperckich, powstaje tak samo nieprawdziwy obraz jak ten mówiący o średnim (a nie medianie) wynagrodzeniu w Polsce. Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego moje - i moich bliskich i moich sąsiadów i najbliższego otoczenia doświadczenia owego wzrostu i dobrobytu - nie potwierdzają.
Statystyka to dziś nie tylko nauka ale również potężne narzędzie manipulacji. Potwierdzają to wszelkiego rodzaju książki o manipulacji i pułapkach myślenia, niekoniecznie związane z bieżącą polityką.
Pozdrawiam serdecznie,
Jacek Kotowski
Pierwszy punkt jest niewłaściwy - nie zajmujemy się ruchem cen i relacją dochodów nominalnych i wydatków do cen. Po prostu przyjmujemy wydatki, jakie są.
UsuńJakością procedur się z oczywistych powodów nie zajmuję - nie mam takich danych. Nieformalnymi aspektami także. To tylko wpis w blogu, nie praca analityczna.
Przy okazji - stanowczo nie zgadzam się z uwagami w rodzaju "jest prawda i jest statystyka". Statystyka jest cennym narzędziem, to ludzie czasem kłamią, nie statystyka.
Stany Zjednoczone świadczą usługi na najwyższym poziomie - nic dziwnego, że wydatki na usługi medyczne rosną.
OdpowiedzUsuńStany zjednoczone to potęga militarna jak i finansowa dlatego też nie może dziwić ich wysoka jakość opieki medycznej. W Polsce wygląda to zgoła inaczej i osobiście nie widzę od wielu lat żadnej wyraźnej poprawy.
UsuńMoim zdaniem wydatki w naszym kraju są zdecydowanie za małe. A zdrowie to podstawa, a tym bardziej profilaktyka.
OdpowiedzUsuńWiele osób ma spore problemy, jeśli pojawiają się nagłe wydatki związane z tym, aby ratować zdrowie. Wciąż wiele leków nie jest refundowanych i jak sobie radzić, jeśli nie ma na to pieniędzy? Czasem pozostaje tylko zaciąganie kredytów i chwilówek, a później spłacanie ich, jeśli tylko będzie możliwość.
OdpowiedzUsuń;
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńJa akurat jestem zdania, że na zdrowiu nie ma co oszczędzać, dlatego warto szukać najlepszych specjalistów, którzy pomogą nam z różnymi schorzeniami. Kolejki na NFZ są długie, więc jeśli mamy możliwości to chyba lepiej leczyć się prywatnie. Dla mnie świetnym miejscem jest https://scanmed.pl/
OdpowiedzUsuńNiestety są osoby, które muszą wspierać się kredytami i pożyczkami, jeśli stan ich zdrowia się pogorszy. Ludzie wiele płacą za lekarstwa i leczenie, jeśli chcą, aby wszystko było zrobione dobrze, szybko i aby odzyskać swoje zdrowie.
OdpowiedzUsuńŚmiem twierdzić, że obecnie wydatki te znacznie wzrosną, czemu winny jest… koronawirus. Miejmy nadzieję, że skutecznie uporamy się z tą pandemią.
OdpowiedzUsuń