czwartek, 23 stycznia 2014

Zadłużenie publiczne w Europie

Jednym z ważniejszych wskaźników makroekonomicznych w Europie jest zadłużenie sektora finansów publicznych - dane na ten temat są regularnie publikowane przez Eurostat. Zadłużenie jest też często przedmiotem publicznej dyskusji w Polsce, gdzie stało się narzędziem walki politycznej, bez względu na fakty.

W sierpniowym wpisie Porównanie zadłużenia wybranych państw UE umieściłem link do interaktywnego wykresu w Google Public Data Explorer pokazującego relację długu publicznego do produktu krajowego brutto w wybranych krajach Unii Europejskiej - dane dotyczyły dynamiki danych w okresie od 1995 do 2012 roku.

mx3909C

Najnowsza publikacja Eurostatu, Euro area government debt down to 92.7% of GDP, EU28 up to 86.8% of GDP, pokazuje dane za trzeci kwartał 2013 roku - w strefie euro (EA17) przeciętne zadłużenie, w porównaniu z poprzednim kwartale, nieco spadło do poziomu 92,7% PKB, natomiast w całej Unii Europejskiej (EU28) minimalnie wzrosło do 86,8%. W porównaniu z trzecim kwartałem 20912 r. obie wielkości wzrosły o 2-3 punkty procentowe.

Nas zainteresuje porównanie międzynarodowe, bo pokazuje faktyczna pozycję międzynarodową Polski, skalę zadłużenia i dyscyplinę finansową kraju. Polska, z długiem publicznym na poziomie 58% PKB, jest 17 na 28 krajów UE, o prawie 29 punktów procentowych poniżej średniej unijnej. Polska zaznaczona jest czerwonym kolorem, natomiast czarnym zaznaczone są strefy euro (EA17 i EA18) i cała wspólnota (EU28).

mx33A43

Dokładne dane liczbowe zawiera tabela umieszczona w dokumencie Eurostatu - jej fragment przytaczamy poniżej - dane są posortowane alfabetycznie, według krajów..

mx32231

Zacytuję jeszcze fragment wpisu Państwowy dług publiczny, z października 2012 roku, gdzie pokazuję, z czego składa się dług w Polsce - dane liczbowe są tu mniej istotne, ważna jest sama struktura, a więc podział na dług podsektora rządowego,.samorządowego i ubezpieczeń społecznych, a w ich ramach na bardziej szczegółowe wielkości.

mx3EFAC

sobota, 11 stycznia 2014

Tragedia grecka

Z okazji greckiej prezydencji w Unii Europejskiej dużo się mówi o znękanych kryzysem Grekach, którzy dopiero w tym roku zanotują pierwszy, bardzo wątlutki wzrost gospodarczy.

Gdy startowaliśmy z transformacją, Grecy mieli 2,1 raza wyższy PKB niż Polska (zaznaczona na obrazie żółtym kolorem). Po dwóch dekadach, w 2012 roku tylko 1,14, po kolejnym spadku w 2013 roku o 4,5% mają już tylko 1,07 naszego poziomu. To skutek rozpasania, korupcji, biurokracji rozdętej do poziomu, jaki nam się w ogóle nie śnił (więcej urzędników niż w 3,5 raza większej Polsce).

Kliknij, aby powiększyć:

image

A tu link do żywego, interaktywnego wykresu w Google Public Data Explorer - dane Banku Światowego (USD, stałe ceny 2005 roku, wg parytetu siły nabywczej):http://url.ie/lh04

Ta straszliwa degrengolada ekonomiczna Greków wyraża się w tym, że kraj stracił w ciągu kilku lat co najmniej 25 procent PKB. Choć w 2006-2007 roku Grecy mieli o 2/3 większy PKB niż my i proporcjonalnie wyższą stopę życiową, to teraz jesteśmy już o wyciągnięcie ręki za nimi, czują nasz oddech na plecach. To także wynik naszej dużej odporności na kryzys i umiejętności wyzyskania w ciągu ostatnich 6 lat niemal wszystkich nadarzających się okoliczności wzrostu, co dało nam pierwsze miejsce w Europie, daleko przed drugim w kolejności krajem, Słowacją.

A teraz ciekawostka - dane, na które publiczność nie zwraca zazwyczaj uwagi, a o których mówią specjaliści. Oszczędności brutto to z grubsza PKB pomniejszony o konsumpcję, podobnie jak w gospodarstwie domowym. Czyli wszystko, co zdołamy zaoszczędzić i przeznaczyć na rozwój (to abecadło ekonomii). Choć np. prof. Leszek Balcerowicz (i inni polscy ekonomiści) narzeka na zbyt słabą krajową akumulację, to i tak utrzymaliśmy się w przedziale 15-20% PKB. Grecy, rozpaczliwie ratując swoją stopę życiową, wprost przejadali wszystko i w latach 2007-2012 oszczędzali już tylko 5-10% PKB. Chwilowo łagodzili spadek konsumpcji, ale na dłuższą metę zapłacą za to zdolnościami rozwojowymi.Wszystkie kraje zmniejszyły w okresie kryzysu swoje oszczędności, ale Węgry, Słowacja i Czechy zdołały utrzymać się powyżej 20%.

Kliknij, aby powiększyć:

image

Źródło danych w Google Public Data Explorer - interaktywny wykres: http://url.ie/lil7

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Polski PKB na przestrzeni stulecia

Kilka miesięcy temu sporządziłem wykres ilustrujący zmiany polskiego PKB per capita na przestrzeni 42 lat, od 1971 do 2012 roku. Podstawą były dane z fundamentalnej pracy Angusa Maddisona. Teraz poszerzam tamten wykres o dane od 1913 do 2013 roku. W okresie tym są dwie luki, mianowicie 1914-1928 i 1939-1949. Niemniej dostępne dane dość precyzyjnie obrazują zmiany - od 1739 USD w roku 1913 (w dolarach międzynarodowych, w cenach z roku 1990), przez 2182 tuż przed wojną, po dekadę Gierka i wreszcie relatywnie szybki rozwój w ostatnim ćwierćwieczu. Dane Maddisona obejmują lata 1913-2008, pozostałe komórki uzupełniłem na podstawie danych Eurostatu.

W wykresie przyjąłem rok 1970 r. za 100% (lub 1,00) i do niego odnoszę wszystkie pozostałe dane, co przekłada się na 0,39 w roku 1913, jak też 2,62 w roku 2013. Z danych wynika, że w okresie od 1913 roku do drugiej wojny światowej przyrost wyniósł ok. 25%, co naturalnie wynika w dużej mierze z faktu, że w okresie tym miała miejsca I wojna i ciężki kryzys lat 30. Okres od 1950 do 1970 roku przyniósł ponad 90-procentowy wzrost, natomiast dekada Gierka wzrost 30-procentowy, okupiony jednak prawie 20-procentowym spadkiem w następnej dekadzie, aż do zakończenia wstępnego etapu transformacji w 1992 roku. Cały okres od 1950 do 1990 roku dał ostatecznie 115-procentowy wzrost PKB (2,15-krotny). Okres od 1990 roku do dzisiaj - 128%, czyli prawie 2,3-krotny.

Tabela jest długa, więc odsyłam do Dokumentów Google, natomiast we wpisie umieszczam wykres - kliknięcie prowadzi do większej ilustracji.

image

sobota, 28 grudnia 2013

GUS o zarobkach 2012

Mocno zawikłane dane zamieścił u siebie GUS. Dokument "Struktura wynagrodzeń według zawodów w październiku 2012 r." podaje szereg danych szczegółowych, ale nie podaje rozkładu płac. Zaznaczmy przy tym, że badanie obejmuje przeciętne miesięczne wynagrodzenie ogółem brutto w gospodarce narodowej (dla jednostek o liczbie pracujących powyżej 9 osób).

Zamiast podać rozkład z wyraźnie uwidocznionymi decylami i zaznaczonymi miernikami tendencji centralnej (średnia, mediana, dominanta), podał wyrywkowe dane dotyczące nierównych procentowo przedziałów, więc nie da się z tego odtworzyć porządnie skonstruowanego rozkładu. Można jedynie podać, że (lekko zaokrąglając):

  • do 1948 zł brutto (połowy średniego wynagrodzenia) zarabia 18,9% osób
  • od 1948 do 3115 zł (czyli mediany) zarabia 31,1%
  • od 3115 do 3896 zł (czyli średniej) zarabia 16,1%
  • od 3896 do 5000 zł zarabia 14,5%
  • od 5000 do 7791 zł (dwukrotności średniej) zarabia 12,8%
  • powyżej dwukrotności średniej zarabia 6,6%.

Dominanta (najczęściej występujące wynagrodzenie brutto) to 2189 zł.

Ale konia z rzędem temu, kto wyobrazi sobie klasyczny rozkład płac, z równymi przedziałami, prawostronnie skośny, jak wszystkie rozkłady płac na świecie. Na własną rękę trudno zrobić interpolację, gdyż będzie obarczona zbyt dużą niedokładnością - czekamy na dalsze, bardziej szczegółowe dane GUS.

Jak powinien wyglądać taki rozkład, pokazał kiedyś Marcin Kosedowski: http://like-a-geek.pl/praca/czy-srednia-krajowa-naprawde-pompuje-grupka-bogaczy/

Struktura wynagrodzeń brutto za 2010 rok - wykres

Łączna liczba wyświetleń od 27 sierpnia 2013

Formularz kontaktowy

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *

Mój Twitter