24 miliardy złotych zaistniało już w publicznej świadomości jako dziura Rostowskiego, ale obserwując dyskusje w Internecie widzę wyraźnie, że zdecydowana większość osób nie rozumie sensu tej wielkości, zaś politycy wykorzystują sytuację do robienia histerii. O co tu chodzi?
Skąd się wzięły te 24 miliardy?
W ubiegłym roku dochody budżetu państwa zaprojektowano na 300 mld złotych, natomiast wydatki na 335 mld. Deficyt miał więc wynosić 35 mld i miał być pokryty wzrostem zadłużenia (przez sprzedaż obligacji).
Rząd przeszacował dochody budżetu, przede wszystkim z podatku od przedsiębiorstw. Wzięło się to z dwóch przyczyn:
- spowolnienie gospodarcze okazało się nieco głębsze i bardziej długotrwałe, wskutek czego dochody podatkowe płyną od mniejszych przychodów/zysków niż oczekiwano i sytuacja ta trwa dłużej niż oczekiwano.
- silniejszy niż oczekiwano spadek inflacji zmniejszył nominalną podstawę opodatkowania firm.
W efekcie dochody budżetu okazują się w tym roku o 24 mld mniejsze niż się spodziewano, a deficyt budżetu w 2013 roku wzrósłby w ten sposób do 59 mld zł.
Co robi dobry gospodarz?
Gdy dobremu gospodarzowi spadają dochody, to może postąpić dwojako:
- zmniejszyć planowane wydatki, co w wypadku rządu sprowadza się do korekty planu wydatków budżetowych o jakieś 8,5 mld złotych (najbardziej straci obrona).
- zaciągnąć pożyczki, zwiększając dochody - rząd zaciągnie więc dodatkowe pożyczki na sumę 16 mld zł, zapewne przez emisję obligacji.
Deficyt wyniesie więc 50 mld zł.
Jaki będzie skutek?
Skutki będą dwa:
- krótkofalowe, po stronie wydatków, które będą mniejsze od planowanych w ubiegłym roku o te 8,5 mld złotych.
- długofalowe, po stronie dochodów - zwiększymy zadłużenie sektora finansów publicznych o 16 mld złotych, zatem wyniesie ono zapewne na koniec roku nie 860, a 876 mld. Od tego, czy obligacje kupią podmioty krajowe, czy też zagraniczne, będzie zależało, jaką część zadłużenia będzie stanowić realne zadłużenie wobec zagranicy (obecnie 1/3), a jaką wirtualne zadłużenie wewnętrzne (2/3), gdzie pieniądze są przekładane z kieszeni do kieszeni.
Bez histerii
Krótko mówiąc, nie dzieje się żaden dramat, korekta budżetu to normalne posunięcie w polityce gospodarczej rządu. Skoro mamy za małe dochody obecnie, musimy zmniejszyć wydatki, a część pieniędzy pożyczyć u przyszłych pokoleń - to następne roczniki będą częściowo finansować nasze obecne potrzeby.
Tak jest od dziesiątek lat we wszystkich gospodarkach kapitalistycznych opartych na dominującej doktrynie keynesowskiej, a więc aktywnej polityce gospodarczej państwa. U nas zadłużenie jest umiarkowane - niewiele przekracza 50% PKB, podczas gdy średnia unijna (EU27) wynosi 85%, a w strefie euro nawet 90%.
I link do dokumentu:
Third quarter of 2012 compared with second quarter of 2012 Euro area and EU27 government debt nearly stable at 90.0% and 85.1% of GDP respectively
http://epp.eurostat.ec.europa.eu/cache/ITY_PUBLIC/2-23012013-AP/EN/2-23012013-AP-EN.PDF
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz